Samo dzisiejsze agilitowanie Asty wzbudziło mój zachwyt i chyba się nakręciłam naszym sukcesem bardziej niż mój pies - o ile jest to możliwe;p.
Cudownie, płynnie biegała. Jeszcze piękniej czytała moje gesty. Prawdę powiedziawszy nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Ogarnia się suka i ja się ogarniam.
Trzeba będzie jeszcze trochę popracować nad jej techniką skoku, gdyż na wszystkich hopkowych zdjęciach wyszła o tak:
Czyli głowa zle i chyba również linia grzbietu ?
Zrzucać nie zrzuca, porobimy trochę ćwiczeń i mam nadzieję, że naprawi mi się suka.
Jeśli chodzi o Fuksowatego , to chlopak wrócił do formy. Skakał jak za czasów młodości. Cholernie mnie cieszy ten nawrót sił witalnych. Oby Fuksiński trzymał sie tak jak najdlużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz