piątek, 3 czerwca 2011

Nadmorskie klimaty

W zeszłym tygodniu, nasze trio miało bardzo pracującą niedziele. Gościliśmy na pokazach w Świnoujściu. Nad morze jechałam z założeniem, że Fuks będzie się promował na agility, a dla As będzie to wyjazd czysto rekreacyjny. Ewentualnie rekreacyjno - treningowy. Wyszło inaczej. Jako, że atmosfera była czysto treningowa to postanowiłam pobiec również z Asta - ku uciesze wszystkich obecnych. Jako, że na agility nie ogarniam własnego bordera, border nie ogarnia mnie, to od samego początku zdawałam sobie, ze to będzie moja totalna porażka szkoleniowa. Jakby tego było mało to warunki do biegania nie były zafajne ( gdzie okiem nie sięgnąć tam wszędzie piasek ;p) . Konsekwencją tego wszystkiego było, że nasze przebiegi wyglądały tak jak wyglądały.Border biegał gdzie chciał i jak chciał, a ja się totalnie pogubiłam.. Ogółem jednak jestem mega z suki zadowolona, bo dała z siebie wszystko ( czego , a czego , ale entuzjazmu do pracy to jej nigdy nie brakuje). Do siebie za to mam masę zastrzeżeń, ale tak zazwyczaj bywa. Dużo jeszcze pracy przed nami.

Z F. niesamowicie śmiesznie mi się biegło. Chłopak łapki ma krótkie,  i te jego łapki kompletnie sobie na radziły z piaszczystym podłożem. Miał wielkie problemy z wybijaniem, ciężko mu się biegło, bo praktyczne cały tonął w piachu. Tempo miał koszmarnie wolne, a ja przyzwyczajona do fajnie pomykającego psa, nie mogłam się jakoś z nim zgrać.
Lecz chyba pobiegliśmy bez większych potknięć



W czasie tego śmiesznego agility, oświeciło mnie ( w sumie dosyć pózno;p) , że oba moje psy mają poważny problem z zostawaniem na starcie. I teraz biedne kundle na spacerku trenują komendę zostań;p


Po przygodzie z agility, już nic nie było mi straszne i postanowiłam pofrisbować z Asta :)
Suka przy frisbee jest genialna i  w sumie lepiej ode mnie wie o co w tej zabawie chodzi.
Genialnie łapała moje tragiczne rzuty, i w ogóle była perfekcyjna. I latała! Mimo tego cholernego piasku, łapała dyski mając cztery łapy w gorze!



Pomiędzy pokazami wybraliśmy się na plaże, gdzie Astowa pierwszy raz wykąpała się w morskiej wodzie, a nawet F dał sie namówić na zmoczenie swojego futra (odpowiednim motywatorem była piłka.)






Wróciliśmy do domu z mnóstwem cennych doświadczeń oraz jedną cenną wskazówką co zrobić, aby A. nie wymuszała wszystkiego szczekaniem.
Natalia to działa!

2 komentarze:

  1. Super, cieszę się, że działa :)
    Czy Gosia wstawiła zdjęcia gdzieś na net? Chętnie bym obejrzała :)
    A i zmień sobie w linkach nasz adres, bo tamten to tylko atrapa ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wam fajnie, że możecie sobie tak pojechać na zawody i w ogóle. Ja nigdy jeszcze na żadnych nie byłam nawet jako widz. Ale za to pełniłam role organizatora, sędziego, dwóch zawodników i całej widowni w zawodach o tytuł mistrza podwórka w mikro agility :) (w których startowały moje psy).

    OdpowiedzUsuń