piątek, 17 czerwca 2011

O głodnych psach ;)

Czyli o moich ;)
Ile jedzenia bym im nie dała, to im ciągle było by mało. Gdybym zostawiła im wolną łapę w kwestii żywienia, to by pewnie w ciągu miesiąca doprowadziłyby się do stanu:
1) szurającego brzuchem o podłoże spaślaka - Fuks
2) ledwo zipiącej z przejedzenia kulki - Asta
Burki wiecznie są głodne i  ich misją życiową jest wymyślanie różnego rodzaju taktyk na zdobycie jedzenia ;)

Asta się nie krępuje i w żadne delikatne metody perswazji się nie bawi. Po prostu na beszczelnego bierze w paszcze wszystko co jest niepilnowane. I powiedziałabym, że kradzież jedzenia opanowała już do perfekcji.

Fuksowaty jest subtelniejszy w swoim działaniu.On bierze człowieka na litość. - robiąc słodkie, duże oczy


Ciężko w takiej sytuacji jest być twardym, a nie miękkim . 
Czasami czuję się normalnie jak jakaś sadystka glodząca psy. A kundle umiaru nie znają i zawsze w jakimś obcym towarzystwie zrobią scenkę - nic nie jadłem od miesiąca.

Co śmieszniejsze - zarówno F. jak i A miały w swoim  życiu etapy bycia niejadkami. 
No ale życie zmienne jest ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz