niedziela, 5 czerwca 2011

Trening czyni mistrza,



Może i do bycia mistrzami trochę nam brakuje, ale po całym tygodniu ćwiczeń nudnego waruj , zostań przy różnego rodzaju rozproszeniach i podwyższania coraz wyżej poprzeczki, efekty jakieś tam są. Przynajmniej jest dla nas nadzieja.
Samo dzisiejsze agilitowanie Asty wzbudziło mój zachwyt i chyba się nakręciłam naszym sukcesem bardziej niż mój pies - o ile jest to możliwe;p.
Cudownie, płynnie biegała. Jeszcze piękniej czytała moje gesty. Prawdę powiedziawszy nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Ogarnia się suka i ja się ogarniam.



Trzeba będzie jeszcze trochę popracować nad jej techniką skoku, gdyż na wszystkich hopkowych zdjęciach wyszła o tak:

Czyli głowa zle i chyba również linia grzbietu ? 




Zrzucać nie zrzuca, porobimy trochę ćwiczeń i mam nadzieję, że naprawi mi się suka. 


Jeśli chodzi o Fuksowatego , to chlopak wrócił do formy. Skakał jak za czasów młodości. Cholernie mnie cieszy ten nawrót sił witalnych. Oby Fuksiński trzymał sie tak jak najdlużej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz