czwartek, 2 czerwca 2011

Jak to wszystko sie zaczelo :)

Ano zaczęlo sie tak, że zachcialo mi sie psa. Jako studentka, z małą ilością czasu stwierdziłam, że najlepszy dla mnie będzie jakiś mały i stary pies. ( co miało sie wiązać z tym, ze ma być również malo absorbujący).
I w ten oto sposób przybył do mnie prosto ze szczecińskiego schroniska Fuks o siwej mordzie.


 Tą siwizną chłopak mnie zmylił bo w ostatecznym rozrachunku okazało się, ze wcale nie jest taki stary za jakiego go uważałam i wcale, ale to wcale nie jest niemrawy jakim miał być. 
W ten oto sposób stałam się właścicielką malego, aktywnego agresora, z którym sobie rady nie dawałam.
Zaczęłam szukać jakiegoś sposobu na ogarnięcie psa i tak trafiłam na agility, co było strzałem w dziesiątke. 


W międzyczasie rozpoczęła sie intensywna resocjalizacja Fuksowatego  i teraz mam całkiem fajnego kudłacza, którego praktycznie jestem w stanie zabrać wszędzie i pracować z nim w każdym miejscu oraz w każdych warunkach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz